Zabrali się za produkcję wódki rzemieślniczej. We dwóch proponują żyrardowianom gorzałkę i wymieniają się doświadczeniami w rzemieślniczej produkcji.
W kwestii smaku
Autorka: Anna Kamińska
Dwa ludziki z etykiety wódki, produkowanej przez Pawła Janiszewskiego i Cezarego Jeznacha, jeden roztańczony, drugi udający się na spoczynek to, sądząc po opowieściach dwóch młodych rzemieślników z Gorzelni Żyrardów, niekoniecznie ich alter ego.
Dwóch producentów wódki o nazwie Fund, pochodzącej od słowa „fundament”, których łączy zapał, by robić dobrej jakości wódeczkę według własnej receptury, jest na razie bardziej w wirze pracy, niż tańca.
Fundamentem jest praca
A ile już zrobili zanim postawili na półce w swoim biurze pierwsze butelki wódki Fund?!
Zwiedzili polskie gorzelnie. Przestudiowali przedwojenne receptury gorzelnicze. Kupili odpowiednie urządzenia: wyparkę, destylarkę, czy tank, by uruchomić własny proces rzemieślniczy. Znaleźli w Warszawie małą gorzelnię, w której eksperymentowali z produkcją alkoholu i sprawdzali, jak zrobić alkohol, na jakim im zależy. Mieszali przez trzy miesiące wodę ze spirytusem i dokonywali filtracji. Przelewali. Destylowali. Filtrowali. Zlewali… I wypracowali w końcu własną procedurę na dwa rodzaje wódki. Zamówili też wysokie butelki w hucie szkła, czy średniozmineralizowaną beskidzką wodę do swoich wódek. Wybrali korki do butelek. Rozlali swój alkohol rozlewarką ręczną. Podpisali się osobiście na każdej z 300 pierwszych, wyprodukowanych przez siebie butelek gorzałki. Ponumerowali każdą butelkę. Podświetlili półki, które wypełnione butelkami zdobią oszklone, wydzielone wnętrze w ich żyrardowskim sklepie-biurze…
Zdecydowali, że oprócz wódki, która ma być fundamentem Gorzelni Żyrardów będą robić także inne alkohole. I to tylko kropla w morzu pracy, jakiej wymagało uruchomienie ich działań w ramach gorzelni.
Udało im się wyprodukować dwa rodzaje wódki: pszeniczną, która ma prawie 41% alkoholu, śmietankowo-ziołowy posmak i dojrzewała 7 tygodni i ziemniaczaną. Ta ostatnia dojrzewała 5 tygodni, ma cytrusowy smak i 40% alkoholu.
I tak przygotowaną własnoręcznie wódkę Fund w dwóch rodzajach sprzedają teraz on-line i od pół roku w swoim sklepie na Bielniku. Dwa razy w tygodniu, wieczorami w czwartki i w piątki otwierają swoje podwoje i zapraszają żyrardowian.
Gorzelnictwo po godzinach
Wyrobem wódki zajmują się po godzinach innej pracy, którą wykonują poza gorzelnią.
Paweł prowadzi własną firmę, robi meble na zamówienie, a Cezary pracuje w firmie w branży technologicznej. Gorzelnia Żyrardów, którą obydwaj zajmują się dodatkowo, to ich inwestycja w przyszłość. R z e m i e ś l n i c z ą.
– Nie chcemy robić alkoholu masowo – zastrzegają. – I nie będziemy przygotowywać go w większej ilości. Chcemy produkować nie więcej niż 300 sztuk butelek nowego alkoholu i tak mamy przygotowane receptury.
– Będziemy też robić alkohol o konkretnym smaku – wyjaśniają – w zależności z sezonu na truskawkę, malinę, czy borówkę, bazując na tym do lokalne i rośnie blisko, co aktualne i właśnie owocuje i co jest dobre w smaku.
W zgodzie z tradycją
Na parapecie w ich biurze stoją już w słojach bazy do innych alkoholi na przykład liść mięty, plasterki jabłek, czy pączki różu, bo oprócz wódki Fund – fundamentu gorzelni, chcą produkować na przykład gin o delikatnej różowej barwie i inne alkohole.
Logo Gorzelni Żyrardów zaprojektował ilustrator Przemysław Kotyński, jest w nim kwiat lnu, litera „Z”, która ma symbolizować miejsce ich zakładu, czyli Żyrardów, a całość przybiera formę klepsydry, która oddaje sedno ich biznesu, czyli czas.
– Nasze wódki są długo dojrzewające, zanim zostały zabutelkowane dochodziły kilka tygodni w tankach – tłumaczy Cezary Jeznach. – Straciły na mocy około 1,5 %, ale dzięki temu, że odgazowały się i przegryzły się, są dobrej jakości.
Wierzą, że dobre rzeczy wymagają czasu i to też jest fundament działalności ich gorzelni.
Nie tylko gorzałka
W siedzibie Gorzelni Żyrardów blisko pomieszczenia z półkami z podświetlonymi wyprodukowanymi przez nich alkoholami, tworzą też kuchnię – laboratorium i miejsce, duży stół na 16 osób, przy którym mają odbywać się degustacje.
– Przychodzą do nas już teraz mieszkańcy Żyrardowa, zaciekawieni tym, co robimy – mówi Cezary Jeznach – i są to często osoby, które robią na użytek domowy różne tradycyjne nalewki. Wymieniamy się z nimi doświadczeniami. Łączy nas to, że wszyscy chcemy pić alkohol dobrej jakości, produkowany własnoręcznie, dowodzi tego także zainteresowanie browarami rzemieślniczymi w Polsce, czy powstającymi winnicami. To naturalna kolej rzeczy, że my też postanowiliśmy produkować taki alkohol i robić własną wódkę.
Wiedzą, że klucz do jakości wielu innych alkoholi, które chcą produkować leży w dobrych owocach, czy ziołach i mają już opracowany plan, jak przekonać klientów, by inwestowali w to, co lokalne, podążając za źródłem produktów, których używają. I mają wiele innych planów.
W ferworze pracy
Pomysł w ich zapale do prowadzenia gorzelni goni pomysł, wymyślają już zakąski dla tych, którzy będą zasiadać przy ich wielkim stole do degustacji i oglądać ustawione obok gorzelnicze sprzęty.
Ze szkłem, z jakiego wykonana jest ich butelka, mieli perturbacje, bo zamówili je w hucie szkła w Ukrainie, a po wybuchu wojny okazało się, że huta została ostrzelana, a teraz produkuje koktajle mołotowa i muszą szukać innego miejsca. Znaleźli je w końcu w Słowenii i stamtąd będą przyjeżdżały do Żyrardowa podłużne ponad 30 cm butelki, w które będą rozlewali wódkę Fund.
I to dopiero początek ich przygód z gorzelnictwem, przed nimi jeszcze sporo pracy. A planów mają tyle, że mogę o tym opowiadać godzinami. I pewnie długo jeszcze nie ruszą na parkiet i nie zalegną na sofie jak dwa ludziki z etykiety wódki Fund
***
Gorzelnia Żyrardów
Dittricha 20, 69-300 Żyrardów (sklep)
zobacz na mapie rzemiosła
www.gorzelniazyrardow.pl