Klientka może przyjść w trampkach, a jak ma profesjonalny makijaż, w którym czuje się dobrze, od razu prostuje się, jakby miała na sobie czerwone szpilki. Bardzo miło jest obserwować tę przemianę.
Widzieć piękno
Autorka: Beata Kwiatkowska
Zmieniała pracę wiele razy, zanim odkryła, że jej pasją jest wizaż. W dzieciństwie uwielbiała rysować. Później odnajdywała się w różnych zajęciach artystycznych, ale dopiero jako osoba dorosła uwierzyła, że ma talent i może wykorzystać go w pracy zawodowej.
– Bardzo długo błądziłam. Skończyłam technikum gastronomiczne. Studiowałam turystykę i rekreację. Moją pierwszą pracę podjęłam w kwiaciarni. Później dziesięć lat pracowałam w handlu. Nie interesowałam się makijażem. Nie odróżniałam kredki do oczu od kredki do brwi. Gdy podjęłam pracę w drogerii Hebe, rozpoczęłam szkolenia. Zaczynałam coraz bardziej wciągać się w świat makijażu i postanowiłam sprawdzić, czy to droga dla mnie.
Odkrywanie pasji
Zaczynała w skierniewickim „Żaku”, z którego jednak szybko zrezygnowała. To, czego ją uczono, nie zgadzało się z jej poczuciem estetyki. Nie chciała więc tracić czasu. Czuła, że najwięcej może się nauczyć od osób, które jej zaimponują. Przeniosła się do Szkoły Wizażu i Charakteryzacji MAKE UP STAR w Warszawie i tu poznała swoją mistrzynię – Katyę Khmelovą, certyfikowaną wizażystkę z Ukrainy, laureatkę Otwartych Mistrzostw Europy w makijażu Paryż 2015.
– Zaszczepiła we mnie pasję do zawodu. Nauczyła techniki. U niej malowanie oka było jak nauka geometrii – opowiada z entuzjazmem w głosie Katarzyna Markowska. – To fantastyczne, jak makijaż może zmienić kształt, rysy twarzy. Uczyłam się rozpoznawania typów kolorystycznych – czy klientka ma urodę ciepłą, czy chłodną; kontrastową, czy stonowaną. To ważne. Trzeba umieć dopasować makijaż do okazji, ale i urody, wieku, rodzaju cery.
Poszukiwanie własnego stylu
Wiedziała już, co chce robić w życiu. Zanim jednak zaczęła zarabiać na makijażach, malowała za darmo, w domu. Uczyła się. Ćwiczyła. Doskonaliła technikę. Poznawała potrzeby klientek.
– Bardzo długo szukałam swojego stylu. Zastanawiałam się, w którą stronę pójść, jak chcę malować. Podpatrywałam prace innych makijażystek. Wiedziałam jednak, że muszę być sobą, wypracować własny styl.
Znalazła, a właściwie wypracowała. Robi makijaże użytkowe. Chce upiększać kobiety i uczyć, jak mogą robić to same na co dzień.
– Lubię, kiedy klientki uśmiechają się na swój widok w lustrze. Chcę, żeby wychodziły ode mnie odmienione. Bardzo miło jest obserwować ich przemianę. Klientka może przyjść w trampkach, a jak ma profesjonalny makijaż, w którym czuje się dobrze, od razu z dumą się prostuje, jakby miała na sobie czerwone szpilki – śmieje się Katarzyna.
Salon
Kiedy coś sobie postanowi, jest zdecydowana i wytrwała. Nie wszystko jednak przychodziło Katarzynie Markowskiej łatwo. Podążanie za marzeniami o zawodzie wizażystki przerwały dramatyczne osobiste wydarzenia. Zrezygnowała wtedy z pracy. Zatrzymała się. To był trudny czas pod wieloma względami. Wiedziała jednak, że musi w pewnym momencie ruszyć z miejsca. Zarejestrowała się jako osoba bezrobotna. Zaczęła myśleć o własnej firmie. Kiedy pojawiła się okazja, żeby uzyskać dofinansowanie z urzędu pracy dla działalności gospodarczej, nie wahała się. Znalazła fachowca, który pomógł jej opracować biznesplan. W tym samym czasie okazało się, że jest w ciąży.
– Pomyślałam – co ma być to będzie. Wola Boża. Nie wiem, czy będzie mi pisana firma, czy dziecko. Czy jedno i drugie. A może żadne. Złożyłam papiery w urzędzie. Pojawiły się możliwości, więc szłam za ciosem. Żeby nie było, że się wycofuję. Dostałam dotację. Stres był duży, salon otworzyłam w maju, a syn urodził się w październiku.
Wsparcie
Po miesiącu od urodzenia dziecka wróciła do pracy. Mąż w tym czasie wziął na siebie opiekę nad synem.
Mąż jest kierowcą. Widzą się najczęściej w weekendy. W tygodniu Katarzyna Markowska musi radzić sobie sama, teraz już z dwójką dzieci. Młodszy syn ma trzy lata, starszy dziewięć. Jak mówi – normalne życie, dzieci, praca. Skąd bierze siłę?
– Wspiera mnie mąż. Mężowi zawdzięczam mnóstwo. To on ponosił cały ciężar utrzymania nas. Ja próbowałam z miesiąca na miesiąc zarobić na opłaty za salon. Wizaż nie jest łatwym zawodem, żeby się z niego utrzymać. To praca właściwie w soboty. Kosmetyki są bardzo drogie. Na to, żeby mieć każdą sobotę pełną klientek, trzeba pracować czasem i kilka lat. Na manicure kobiety idą raz na miesiąc, na makijaż klientka przychodzi czasem raz w roku.
Mierzy wysoko
Na swoją markę Katarzyna Markowska pracowała dwa lata. Wie, że poczta pantoflowa to dziś za mało. Ważne są media społecznościowe. Musiała więc oprócz makijażu, nauczyć się, jak zrobić dobre zdjęcia, jak dobrać światło, jak pokazać swoją pracę w mediach społecznościowych.
Choć bywa trudno, Katarzyna Markowska radzi sobie. Klientki do niej wracają. Dlaczego?
– Widzę atuty. Widzę w klientkach piękno, którego czasem one nie dostrzegają. My kobiety często patrzymy na siebie krytycznie. Ja sama na siebie też. Ale w klientkach dostrzegam mocne strony. Nie przemalowuję, mam taki styl. Oczywiście liczy się też trwałość makijażu, bo kiedy klientka wydaje już pieniądze, chce, żeby makijaż przetrwał wydarzenie, na które się maluje.
Jest ambitna. Wiele od siebie wymaga. Cały czas podnosi sobie poprzeczkę. Rozwija zakres działalności. W październiku 2022 roku otworzyła większy salon, w którym zaczęła prowadzić szkolenia grupowe. Sama go wyremontowała, sama skręcała meble. Ciężko pracuje. Nie przestaje się szkolić.
– Mierzę wysoko. Choć wiem, że szczyt jest jeszcze daleko, to nie zatrzymuję się. Na dziś szczytem dla mnie jest mieć taką technikę, żeby mój makijaż był perfekcyjny w każdym calu i żebym znalazła się wśród najlepszych!
Opinia klientek jest najważniejsza
W przyszłości chciałaby pracować przy sesjach zdjęciowych, może w teatrze, może w telewizji, ale nie wyobraża sobie, żeby porzucić całkowicie pracę z klientkami. Przychodzą do niej kobiety w różnym wieku. Uwielbia je malować, a szczególną radość daje jej praca z paniami w wieku dojrzałym.
– Do makijażu osób starszych dochodzi się bardzo długo. Trzeba wiedzieć, jak pomalować dojrzałą cerę, żeby wyglądała pięknie. Często zdarza się, że kobiety w wieku eleganckim, np. koło osiemdziesięciu lat nie miały nigdy dotąd profesjonalnie zrobionego makijażu. Wzruszają się, widząc efekt.
Katarzyna Markowska lubi obserwować w klientkach zmianę, kiedy zobaczą się w makijażu.
– Wspaniała jest ta iskra w oczach kobiety, która siebie docenia, która widzi w sobie piękno. Dla mnie największą zapłatą jest zobaczyć, że klientki uśmiechają się. Chciałabym zawsze je upiększać. To mi przynosi to radość.
***
Sztuka Makijażu Katarzyna Markowska
Sienkiewicza 21 a lok. 5 (piętro I), 96-300 Żyrardów
+48 728 487 632
Facebook
znajdź na mapie rzemiosła